Wielu relacji z sieciowych barów na moim blogu nie uświadczycie, a to z prozaicznej przyczyny – po prostu bywam w takich miejscach bardzo rzadko. Zdecydowanie omijam McDonald’s, zdarza mi się po imprezie wdepnąć do KFC, nie stronię także czasami – z przyzwyczajenia – od zamówienia pizzy w Pizza Station. Do niedawna byłem sceptycznie nastawiony także do Subwaya, ale w końcu się przełamałem i okazało się, że w sumie nie ma dramatu.
Są takie dni, kiedy nie ma się czasu na nic innego, w biegu zamawia kanapkę i leci dalej. Tak jest z Subwayem i jego kanapkami. Pierwszy raz po dłuższej przerwie spróbowałem czegoś z ich menu na dworcu PKP w Katowicach, kiedy miałem kilka minut do odjazdu pociągu. Po powrocie do Wrocławia zawitałem do dwóch tutejszych barów – w Magnolii i Sky Towerze.
Jeśli już lubić Subwaya, to za co? Choćby za bak sztywnych zestawów kanapkowych. Po wybraniu dowolnego wkładu mięsnego, resztę mogę dobrać sam, dzięki czemu unikam wrzucenia do kanapki nielubianej przeze mnie rukoli bądź pomidora.
W Sky Towerze zaciekawiła mnie kanapka ostry kurczak Buffalo. Skoro ostra, to nie mam wyboru, muszę spróbować.
Na początek – kilka propozycji bułek. Decyduję się na tę z parmezanem i oregano. Dodatki wybieram według własnych upodobań. Oprócz kurczaka w sosie buffalo, dokładam jalapeno, sałatę, świeżego ogórka i parmezan. Przed dodaniem warzyw, bułka z parmezanem i oregano, serem i kurczakiem ląduje w piecu.
Następnie do wnętrza bułki trafia reszta składników, a całość zostaje zawinięta w firmowy papier. Marynowany kurczak jest soczysty, znalazło się go w środku naprawdę sporo, a moje zestawienie dodatków nieskromnie mogę uznać za udane. Warzywa są świeże, chrupiące, a smak podkręca sos chippotle. Co do bułki, to jak na mój gust, mimo że została podpieczona w grillu, jest za miękka. Duża kanapka Kurczak Buffalo kosztowała mnie 18.90 zł i okazał się sycącą, całkiem niezłą kanapką, której jednak zabrakło jednej, jakże ważnej cechy – ostrości. Nie pomógł tu ani sos, ani papryczki, ani marynata. Ostrość zdecydowanie do poprawy.
Z kolei któregoś dnia będąc w Magnolii zdecydowałem się na kanapkę reklamowaną jako tą z obniżoną do poniżej 6 gramów zawartością tłuszczu. Mały sub z pieczoną wołowiną (12,50 zł). Dodatki w moim wypadku klasyczne – ogórek kiszony, ogórek świeży, sałata i jalapeno. Zdecydowanie najlepsza kanapka, którą miałem okazję zjeść w Subwayu.
Nie przeszkadzające, neutralne, tradycyjne pieczywo pszenne, świeżutkie dodatki, no i spory plaster miękkiej, wyrazistej wołowiny. Mięso w połączeniu z delikatną ostrością jalapeno jeszcze zyskało, a mniejsza porcja zdecydowanie wystarcza do zaspokojenia pierwszego głodu.
Na wspomnianym wcześniej katowickim dworcu kolejowym spróbowałem jeszcze kurczaka teryiaki. Ponownie klasyczna bułka, do tego soczysty, słodko-kwaśny kurczak z lekko ostrymi nutami, a także sałata i zielona papryka. Minimalizm w tego typu kanapkach uważam za najlepszy. Przynajmniej wiem, że bułka wszystko utrzyma, a ja nie wyjdę z baru zachlapany sosami. Kanapka udana, może nie tak, jak ta z wołowiną, ale przyzwoita.
Zdecydowanie, jeśli mam coś zjeść w fastfoodowej sieciówce, stawiam na Subwaya. Spory wybór zarówno mięsnych, jak i warzywnych dodatków, kilka bułek, no i przede wszystkim – możliwość skomponowania własnego zestawu. To sprawia, że niekoniecznie w największym głodzie udam się od razu do jednego z ich barów, ale raz na jakiś czas na pewno wpadnę. Kanapki ogólnie na plus, obsługa – wiadomo, sieciowa, schematyczna, ale dość szybka, a ceny bez przesadnego szaleństwa.
Subway
Magnolia, Sky Tower
Parę razy jadłem i tragedii nie było, ale do zachwytu też daleko, nawet dalej. Po raz ostatni do Subwaya wszedłem właśnie na dworcu PKP w Katowicach, i to z braku wyboru – był środek nocy, trudno znaleźć inną wyżerkę.