Pizzerii ci u nas pod dostatek, ale minęły już czasy, kiedy dziwiłem się po otwarciu kolejnych lokali z włoskim specjałem. Po prostu musimy z tym żyć, że pizzerii na każdym osiedlu musi być przynajmniej kilka. Na Nadodrzu także znajduje się już parę, a kolejna otworzyła się pod koniec listopada. Pizzeria Rino, bo o niej mowa, to niewielka restauracyjka na ulicy Jedności Narodowej, naprzeciwko Mango Mama i obok Pierogowa. Pizzeria nie do końca pasuje mi do gastronomicznego klimatu Nadodrza, który wyznaczają nieco bardziej ambitne projekty. Mimo wszystko, na potrzeby relacji, zdecydowałem się wpaść, żeby spróbować tutejszej pizzy.
Wchodzę do środka, od wejścia uderza mnie miły zapach wypiekanej pizzy, choć klientów zbyt wielu nie ma. Od początku uderza lekka niepewność pani kelnerki, a chyba jednocześnie właścicielki. Nie do końca wie, czy podejść, kiedy siadam, czy jednak poczekać. Ostatecznie jednak trafia do mnie karta, w której znajdują się jedynie pizze, choć przy wejściu napisane jest spaghetteria.
Centralne miejsce w lokalu zajmuje bar, przy którym siwawy Włoch ugniata kolejne placki. Wystrój teoretycznie stylizowany na włoskie knajpki, dominuje szarość, ale biało-czerwone obrusy pachną delikatnym PRL-em.
Decyduję się na pizzę salami za 24 zł, bo tylko tyle gotówki mam, a kartą zapłacić nie mogę. Salami, pieczarki i ser, tyle. Salami skrojone na krajalnicy tuż przed ułożeniem na pizzy, za co wielki plus.
Ciasto cieniutkie, ranty chrupiące i wypełnione pęcherzykami powietrza, choć nieco za blade, jakby niedopieczone. Ogólnie jednak ciasto razem z wyrazistym salami stanowi najlepszy element całej pizzy. Najlepszy, bo reszta mocno zaniża poziom. Fatalny sos – kwaśny, niedoprawiony, jakby tylko ze zblendowanych pomidorów z puszki. Pieczarki świeże, cieniutko pokrojone, zatapiają się w niewielkiej ilości sera, który smakowo właściwie nie zaistniał.
Pizza z Pizzerii Rino nie zachwyca. Jest lepsza od wielu innych, ale jako całość bardzo nierówna. Fajne ciasto, plus za salami, za to kompletną klapą jest psujący smak sos. Jeśli udało by się go poprawić, pizza zyskałaby bardzo dużo. To jedno z tych miejsc, do których wpadasz raz, zapominasz, że jadłeś i raczej nie wracasz. Za dużo podobnych miejsc jest już we Wrocławiu.
Pizzeria Rino
Jedności Narodowej 88/1 c
Właściciel jest tak włochem, jak ja jestem polakiem: znaczy nie jest. Podobno długo żył u nas we Włoszech i tam pracował jako pizzer. Co do pizzy, składniki są naprawdę smaczny, ale z piecem elektrycznym nie można czynić cuda i ciasto pizzy jakoś rozczarowuje. Ale na razie jest chyba najlepsza pizzeria na Nadodru.
Chyba byliśmy w innych lokalach o tej samej nazwie i pod tym samym adresem:) wystrój faktycznie pozostawia wiele do życzenia, ale taki gust właścicieli. Obrusy jak to w krajach południowych papierowe, zmieniane po każdym gościu, co jest przyjemne. Kartą można płacić, kelnerka i właścicielka miłe, pomocne i zdecydowane. Ciasto faktycznie nie jest dla miłośników spalenizny, bo jasne ale bardzo dobre. Gratuluję znajomości rzeczy, która pozwala na odróżnienie z jakich pomidorów jest sos, był niekwaśny i smaczny. A swoją drogą gdzie go robią ze świeżych? Chętnie pójdę. Zadziwia mnie stronniczość recenzji i podawanie nieprawdziwych danych.
A które to te nieprawdziwe?
proszę bardzo:
1. ” niepewność pani kelnerki”,
2. „sos – kwaśny, niedoprawiony”,
3. „karta, w której znajdują się jedynie pizze”
4. „kartą zapłacić nie mogę”.
Ale OK, widocznie na moje przyjście wszystko szybko poprawili. Pozdrawiam
Może, ja byłem na początku. Wystarczy spojrzeć na datę wpisu. A jeśli tak bardzo Ci smakuje, jedz codziennie, smacznego.
Nie, bo bym doszła szybko do twoich rozmiarów. Kilka razy w roku wystarczy. Dobranoc.
Właśnie tym komentarzem zaprezentowałaś swój cały poziom. Gratuluję, klasa normalnie.