Wśród wrocławskich studentów niepodzielnie palmę pierwszeństwa z rynkowych barów z tanim jedzeniem dzierży legendarny już Bar Miś. Poza tym studenci chętnie bywają w barze Misz Masz oraz Bazylii, a od początku 2015, po drugiej stronie Rynku, w barze Nadwaga. Czy jedzenie w tym miejscu uzależnia na tyle, aby nabawić się nadwagi?
Menu jest do bólu klasyczne, typowo barowe, a oprócz kilkunastu dań mięsnych oraz mącznych, codziennie do wyboru jest kilka zup. Niestety, większość pozycji z karty czeka na klientów w bemarach, co zwłaszcza w przypadku dań mięsnych nie wróży najlepiej.
Podczas dwóch wizyt w Nadwadze spróbowałem dwie zupy oraz dwa dania główne. Wszystko otrzymałem właściwie od ręki, bo i klientów jak na lekarstwo.
Na pierwszy rzut idzie zupa ogórkowa. Naprawdę smaczna, przyjemnie kwaśna, z dużą ilością warzyw wewnątrz. Esencjonalna, mocno aromatyczna, właściwie domowa. Żurek nie wypada aż tak dobrze, głównie ze względu na zbyt wodnistą konsystencję. Smakowo niewiele można mu jednak zarzucić. Kwaśnawy, na wędzonce, ze sporą ilością majeranku. Żadne tam fajerwerki, ale poprawne barowe danie.
Katastrofa nadchodzi przy pierwszym z dań głównych. Kotlet de volaills (pisownia oryginalna, z menu) jest przede wszystkim zbytnio wysmażony, a z jego chrupiącej panierki pozostało tylko wspomnienie, poprzedzone zapewne kilkudziesięcio minutowym oczekiwaniem w bemarze. Suche mięso, namokła panierka, ciężko było to przełknąć ze smakiem. Natomiast świetnie wypada surówka z kiszonej kapusty. Świeżutka, chrupiąca i doskonale zbalansowana. Przepysznie wyglądają także kluski śląskie, ale tylko wyglądają, bo po spędzeniu dłuższego czasu po ugotowaniu, w misce na barze, ich gumowa konsystencja uniemożliwia jedzenie.
Filet z mintaja w zestawie z ziemniakami i surówką z białej kapusty cierpi na podobne grzechy do poprzedniego dania. Z jednym zastrzeżeniem – ryba nie jest zleżała, ale i nie za gorąca, co mogłoby świadczyć o tym, że jednak spędziła trochę czasu w bemarze. Kompromitacją są zimne i niedosolone ziemniaki, z kolei raz jeszcze pysznie wygląda i smakuje surówka. Plus studencki? Porcja ogromna, choć osobiście wolałbym mniejszą, a ciepłą i przygotowaną na bieżąco rybę.
Bar Nadwaga szans na zastąpienie Misia nie ma żadnych. Nie ta półka, nie ten przemiał, nie ta legenda. Staram się zrozumieć koncepcję podawania dań z bemarów. Można to tłumaczyć brakiem czasu klientów, a co za tym idzie – krótszym czasem oczekiwania na zamówione jedzenie. Trzeba tylko zadać sobie ważne pytanie – czy zależy nam na jakości, czy tylko na szybkości. Odnoszę wrażenie, że w Nadwadze chodzi tylko o to drugie.
Nadwaga
Odrzańska 16
Musze sie nie zgodzic. W Nadwadze jadalam i zdecydowanie na plus. Dania z bemarow, ktore w bemarach maja byc prawo czyli w sosach – gulasz, zeberka, pulpety bardzo dobre, a do tego smazone na zamowienie schabowe genialne. Nie wiem jak mozna w knajpie z bemarami zamowic mintaja z ziemniakiem. Zanim odpisze pan, ze skoro jest w ofercie to mozna i po co umieszczac niesmaczne pozycje w karcie odpowiem, ze zgadzam sie, powinni skoncentrowac sie na zupach i sosach, ale liczylam ze tak doswiadczony krytyk nie zamowi ewidentnie najslabszej pozycji by tylko udowodnic nizszosc nadwagi w stosunku do misia. Pozdrawiam serdecznie i nie, nie pracuje w nadwadze.
Ja nie mam zamiaru nikomu niczego udowadniać. Po prostu nie lubię chodzenia na skróty, a tym jest właśnie umieszczanie dań w bemarach. Ok, te w sosach jestem w stanie przeżyć, o ile faktycznie będą smaczne. Natomiast rybę smaży się pięć minut. Czy to taki problem? Akurat tyle, ile je się zupę.
Trzeba było brać schabowego, który zawsze jest smażony na zamówienie 🙂 W Nadwadze bywam 2-3 razy w miesiącu i lubię tę kuchnię, którą zaliczam do tzw. „ciotkowych” smaków, czyli kuchnia domowa – nie od mamy, ale od cioci 🙂 Zawsze sobie chwalę duże porcje, a szczególnie dodatek surówek, których obsługa nie żałuje.