Obserwuję rozwój Zupy od samego początku istnienia i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo ewoluował ten projekt na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Po pierwszym, niewielkim lokaliku na ulicy Kuźniczej, po roku powstał Zupa/Las na Igielnej, a w połowie stycznia właściciele postanowili wyjść poza Rynek, otwierając kolejną Zupę na ulicy Bujwida, dosłownie pod akademikami Kredka i Ołówek. Miejsce doskonałe pod ten rodzaj gastronomii. Szybkie, ciepłe, świeże i niedrogie jedzenie, kiedy dookoła przewija się codziennie kilka, a może i kilkanaście tysięcy studentów? To nie może nie wypalić. Pomimo sąsiedztwa Woo Thai i Jedzonka.
Wpadam już pierwszego dnia działania nowej Zupy, kilka godzin po otwarciu. Od pierwszego momentu uderza mnie ogrom ludzi, komplet zajętych stolików i kolejka przy barze. Jedni jedzą na miejscu, inni biorą na wynos, jeszcze inni przychodzą ze swoimi pojemnikami, bo ze swoim naczyniem każda pozycja jest tańsza o złotówkę.
Lokal mieści jednak wszystkich, bo i jest dużo większy od pierwszego, w którym usiąść można było jedynie przy przymocowanych do ścian ladach. Na Bujwida znalazło się miejsce dla kilku stolików oraz wysokich lad. W centrum znajduje się spora wydawka z kociołkami, a wystrój doskonale wpisuje się w stylistykę Zupy. Jest żółto, jest optymistycznie i bardzo schludnie.
Menu jest jedno i to samo – na Rynku i na Grunwaldzie. Codziennie kilka zup mięsnych, bez mięsa, pozycje wegańskie, wegetariańskie, a nawet bez laktozy. Ceny wahają się w zależności od ilości składników od 6 zł do 12. Po odstaniu w kolejce wybieram małą zupę pieczarkową (8 zł) oraz danie popisowe Zupy – meksykańską (8 zł). Po inaguracyjnej 20% zniżce płacę całe 12,80 zł za dwie miseczki sycącej zupy z dodatkami. Właśnie, szklane miseczki, a więc już nie tylko kartonowe kubeczki.
Do każdej zupy bezpłatnie można dobrać dodatki – ostry sos, grzanki, pietruszkę, sezam, słonecznik i jeszcze kilka innych.
Zupa pieczarkowa z grzankami i sezamem trochę rozczarowuje. W ogóle, nie wiem dlaczego, ale nastawiałem się na krem pieczarkowy, a otrzymałem tradycyjną zupę. Sporo pokrojonych w plastry pieczarek, warzyw i do tego dopychające grzanki. Zabrakło jednak wyrazistości i mocniejszego wyeksponowania pieczarek. Zupa okazała się takim bardziej delikatnym bulionem ze śladowo zaznaczonymi nutami grzybowymi. Więcej smaku pieczarek w pieczarkowej poproszę.
Zupa meksykańska to chyba najbardziej zachwalana przez klientów pozycja z menu, choć zawsze zastanawia mnie czym jest ta mityczna meksykańska. Faktycznie, bardzo przyjemna, leciutko paląca za sprawą sosu z chili, który dodałem. Sporo mielonego mięsa i warzyw, mocne doprawienie i ten wyraźnie pomidorowy wywar. Ta zupa przypadła mi do gustu, a nawet mała porcja, solidnie wypchana dodatkami jest w stanie zaspokoić niemały głód.
Przez pewien moment było mi z Zupą nie po drodze. Odniosłem wrażenie, że jakość zup w porównaniu z początkami działalności po prostu spadła. Dzisiaj również dostrzegam pewne niedociągnięcia smakowe, ale też patrząc na cały koncept nie mogę się czepiać. Jest niedrogo i solidnie, a przede wszystkim świeżo. I to najważniejsze.
Zupa
Bujwida 25
Lokal macierzysty znajduje się na ulicy Szewskiej, nie na Kuźniczej.
Oczywiście, pomyłka:)
Dla mnie ZUPA to miejsce gdzie pod plakietkaki „Streetfood”, „Zdrowie”, „ZUPA”,
codzinnie sprzedaje się dramatycznie smakujące i wyglądające pomyje robione na tym samym bulionie.
Jest to jedno z tych miejsc które wyglądem sugeruje coś zupełnie innego niż to czym jest w rzeczywistości.