Napisać, że na Psim-Polu ciężko o dobre jedzenie, to jakby przemilczeć temat. W tym rejonie stolicy Dolnego Śląska restauracji na odpowiednim poziomie można szukać ze świecą. Zdecydowanie zauważalna jest niewielka ilość lokali gastronomicznych w północno-wschodniej części miasta w porównaniu do reszty Wrocławia. Dlatego też, na potrzeby mojego rankingu, musiałem obszar Psiego-Pola dość wyraźnie rozciągnąć. Ciągnie się od aż od Kiełczowa po ulicę Kasprowicza. To wszystko moje tereny, z którymi związany jestem od urodzenia. To na Krzywoustego mieszkałem 20 lat, to na Boya-Żeleńskiego zbierałem pierwsze szkolne szlify, aż do teraz, kiedy od kilku lat próbuję dostrzec ziarenko nadziei dla gastronomii na Zakrzowie. Niewiele dostrzegam, niewiele dostrzegają też potencjalni właściciele. A szkoda, bo choćby mój Zakrzów rozwija się w ekspresowym tempie, a potencjalnych klientów przybywa z miesiąca na miesiąc. Tylko miejsc brakuje.
W kolejnym odcinku serii – Gdzie zjeść, po Nadodrzu i Grunwaldzie, pora na Psie-Pole.
Zielona Oliwka
Przez lata na Karłowicach ciężko było zjeść coś innego niż zapiekankę z budki pod wieżą. Zielona Oliwka stanowi powiew świeżości, oferując dania kuchni włoskiej, ale nie tylko. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Zarówno fani burgerów i pizzy, jak i miłośnicy steków oraz owoców morza i makaronów.
Berenta 68 | relacja na WPK
Browar Stu Mostów
Jeden z pierwszych wrocławskich browarów, który pojawił się na rynku na fali opanowującej cały kraj piwnej rewolucji. Piwo, zresztą bardzo smaczne, to jedno. Drugi element Browaru Stu Mostów to malutka restauracja w niezwykle klimatycznych przestrzeniach browaru, dowodzona przez Michała Czekajło. Nie żadne tam ekstrawagancje. Po prostu dobry piwny food pairing, dania na bazie piwa i codzienne lunche. Więcej nie trzeba, jeśli do kompletu dobierzemy goryczkową AIPĘ lub aromatyczne Black IPA.
Długosza 2 | relacja na WPK
Mlekiem i Miodem
O Mlekiem i Miodem napisałem już właściwie wszystko. Kolorowy i optymistyczny akcent na szarej i nudnej mapie gastronomicznej tej części Wrocławia. Ambitny kucharz, zmienne i dostosowane do gustów każdego menu oraz przystępne ceny. Wszystko to w Kiełczowie, tuż za granicami miasta, ale warto. Choćby dla samego genialnego musu z wątróbek drobiowych.
Wrocławska 31, Kiełczów | FB |relacja na WPK I II III
Pobite Gary
Multifood to ogólnie nie moja bajka, ale Pobite Gary stanowią wyjątek. Tutejsze jedzenie sprawia, że masz ochotę przejechać się na tak odległe Sołtysowice, zgadzając się nawet na nieunikniony postój przed przejazdem kolejowym przy wjeździe. Nieoczywiste dania, spory wybór, nieprzewidywalne menu i niskie ceny. To cała charakterystyka Pobitych Garów. Aha, jeszcze jedno – ogromne porcje.
Redycka 24 | relacja na WPK I II
Jeśli na Psim-Polu ciężko o dobre jedzenie, to chyba nigdy nie zapuszczałeś się w rejony Księża Małego… 😉
Często tam nie bywam, to fakt:) Jest aż tak źle?
jest tragicznie
Czepię się fragmentu: „goryczkową AIPĘ lub aromatyczne Black IPA”. Przecież zarówno AIPA, jak i Black IPA są goryczkowe i aromatyczne, więc przypisywanie jednemu albo drugiemu stylowi tej konkretnej cechy z pominięciem drugiego jest zwyczajnym wprowadzeniem ludzi w błąd.
Ale akurat w odniesieniu do piw ze Stu Mostów to prawda:) BIPA nie jest zbyt goryczkowa, AIPA wręcz przeciwnie, ale można się przyczepić do aromatu. Przynajmniej ja mam takie odczucia.