Osiem misek wpadło na wrocławską scenę gastronomiczną, zrobiło szum i pozamiatało. To tak w skrócie. Monika i Adaś wspięli się na poziom nieosiągalny dla większości streetfoodowców i nie dają się dogonić, bo co chwilę zaskakują czymś nowym. A to sajgonki, a to buła z krewetką czy boczkiem. Nie ma stagnacji, nie ma nudy, jest różnorodność i cały ogrom pracy włożonej w codziennie przygotowywanie dań. Właśnie ta różnorodność i nowe pozycje w menu przyciągnęły mnie na ulicę Borowską, gdzie stacjonuje ich biały food truck. Tak właściwie to dwa razy, zawsze w sobotę, akurat po pracy.
Szczęśliwie trafiło się, że nie jestem zmuszony do zbyt długiego oczekiwania na zamówienie, chociaż chwilę później, kiedy w drewnianej dobudówce do auta zjawia się mały tłumek, ten okres wydłuża się znacząco. Przychodzę, zamawiam i po kilku minutach odbieram swoje jedzenie.
Pierwsza wizyta to klasyka – buła maślana z pulled pork (9 zł) oraz wersja z krewetkami (15 zł), której wcześniej nie miałem okazji próbować.
Buła z wieprzowiną tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to nie jednorazowy hit, a danie dopracowane w każdym calu, nieprzypadkowo tak popularne wśród mieszkańców Wrocławia. Genialnie mięciutka, puszysta i porządnie wypchana składnikami buła. Miękkie, rozpadające się na włókna mięso i ta niesamowita kompozycja smakowa – orzeszki, chili, sałata, ogórek, szczypiorek. To jest hit, który nigdy się nie znudzi.
Opcja z krewetką w panko może nie robi aż takiego szału jak ta z pulled pork, ale to dalej wysoki poziom. Buła maślana skrywa w sobie krewetki w chrupiącym panko, otulone roztopionym żółtym serem, a także orzeszki ziemne, sałatę i chutney z czerwonej cebuli . I to krewetka odgrywa główną rolę. Soczysta w środku, chrupiąca zewnątrz. Dodatki stanowią przyjemne uzupełnienie.
W kolejnym tygodniu trafiam na ramen (15 zł), a więc niezwykle popularną w ostatnim czasie japońską zupę, stanowiącą tak naprawdę pełnowartościowe danie główne. Ramen z ośmiu misek jest esencjonalny, słonawy, ale z przebijającą się ostrością oraz słodkimi smakami. Mamy tu makaron udon, grzybki enoki, kolendrę, kiełki, paski wieprzowiny, chili i prażoną szalotkę oraz oczywiście gotowany przez 16 godzin wywar. To bardzo bogata, wielowarstwowa zupa/danie, idealna w przypadku leczenia syndromu dnia poprzedniego.
Na koniec jeszcze pad thai (18 zł) z kurczakiem, wzbogacony o duże ilości świeżego i prażonego chili. Bardzo różnorodne danie, w którym makaron występuje w drugoplanowej roli. Na pierwszy plan wysuwają się pozostałe, zrównoważone smakowo składniki. To jak zawsze udane, pełne smaków danie, w którym ostrość współgra ze słodkością, a chrupiące dodatki tworzą przyjemną dla podniebienia teksturę.
Z niecierpliwością czekam na lokal stacjonarny, niech to wystarczy za podsumowanie. Zresztą, nie tylko ja.
osiem misek
ul. Borowska
Uwielbiamy tutaj chodzić po treningu. Świetne jedzenie, a bułka maślana najlepsza w całym mieście( i chyba tyko tutaj taka jest dostępna?). Wczoraj byłą świetna zupa, ala’ grzybowa, coś takiego. Bieganie, a później tam zjedzenie i nabranie sił = rewelacja 😉 Pozdrawiam, Kamil
Ja mam niestety wrażenie, że wielkość pad thai trochę się zmniejszyła względem tego, co było na początku. No i kurczaka też jakby mniej… Zastanawiam się, czy mam racę, czy może miałam po prostu szczęście do dużych porcji na początku. 😉
Z tą zmiennością bym nie przesadzała – osobiście nie przepadam za szarpaną wołowiną i krewetkami, więc „wypada” prawie całe menu 😉 Marzy mi się jakaś buła wege/z kurczakiem w miskach lub ramen częściej 😉
Pad than z tofu by sie przydał, to fakt.
Niestety nie podzielam entuzjazmu… hitowa bułka z wieprzowiną jest zwyczajnie niedopieczona i pod wpływem dodatków robi się z niej breja. Jakość obsługi, na poziomie baru mlecznego w latach 80. Jedno tłumaczenie na wszystko „mamy dzisiaj duży ruch”. No i to bezrefleksyjne walenie wszystkim na Ty… Za wołaniem po imieniu na cały regulator też nie przepadam…
Ta bułka w ogóle nie jest pieczona tylko parowana 🙂