Kiedy jakiś miesiąc temu z fanpage’a U Gruzina buchnęła informacja o nowym lokalu, otwieranym przez właściciela tego popularnego baru z Curie-Skłodowskiej, ustawiłem sobie priorytet na jak najszybsze odwiedziny tego miejsca. Nowa lokalizacja na samym początku ulicy Nożowniczej jest świetna. To jeden z głównych traktów turystycznych w Rynku, szkoda tylko, że wnętrze nie oferuje zbyt wiele. Piec, bar i cztery stoliki, tyle.
Muszę przyznać, że moje oczekiwania względem drugiego lokalu U Gruzina były spore. O ile malutki bar na Grunwaldzie to doskonałe miejsce dla studentów, na szybką przekąskę, tak Rynek do czegoś zobowiązuje. Tym bardziej trochę się rozczarowałem widząc w menu te same pozycje co w pierwszym barze. Ceny właściwie bez zmian, różnice niezauważalne. Kolejne niemiłe zaskoczenie – sztućce. Naprawdę jestem w stanie zrozumieć podawanie dań na kartonowych papierkach i z plastikowymi sztućcami w studenckim barze, choć też przychodzi mi to ciężko. Nie zrozumiem natomiast takiego postępowania na Rynku, który w jakimś stopniu jest oknem wystawowym dla właścicieli gastronomii. Bardzo mocno liczyłem na nowe pozycje w menu, ale się przeliczyłem. Chyba jeszcze poczekamy na dobrą gruzińską restaurację we Wrocławiu.
Składam zamówienie, płacę, swoje odczekuję i otrzymuję dwa talerzyki, papierowe, z dwoma rodzajami chaczapuri. Dlaczego nie zamówiłem adżarskiego z jajkiem? Nie mam pojęcia.
Chaczapuri Imeretyńskie (11 zł) smakuje identycznie jak to z Curie-Skłodowskiej. Doskonale wypieczone, posmarowane po upieczeniu świeżutkim masłem ciasto i wciągająco ciągnący farsz serowy. Słony, bardzo wyrazisty i złożony smakowo. Pokrojone na cztery kawałki chaczapuri stanowi zwartą całość, a ciasto idealnie wytrzymuje napór farszu. Dalej uważam, że to jedna z najlepszych tanich, szybkich przekąsek we Wrocławiu.
Małe kubdari (7.50 zł) pysznie się świeci od masła oraz od pierwszego momentu atakuje nos licznymi aromatami. W wołowo-wieprzowej mieszance mięs zdecydowanie na pierwszy plan wyskakuje kolendra i kumin, z kolei delikatniej, z tyłu wychodzi jeszcze czosnek. Mięso soczyste, obficie doprawione, a ciasto chrupiące po zewnętrznej stronie i cieniutkie oraz miękkie wewnątrz.
Pomimo udanych wrażeń smakowych, wyszedłem od U Gruzina z lekkim niedosytem. Liczyłem na inne dania w karcie, choć mam nadzieję, że takie jeszcze się pojawią. Dalej to jednak ciekawe miejsce na szybką i oryginalną przekąskę.
U Gruzina
Nożownicza 1
a co z z gruzińska restauracją przy NFM? Jest całkiem smaczna i z klimatem. Są też normalne sztućce i talerze 😉
No dobra, pełna zgoda:)
Knajpa przy NFM to jakaś porażka, w ogóle się nie równa do „U Gruzina”.
Chaczapuri – jedna wielka porażka. Do chaczapuri używają zwykłego sera, co sprawia, że w ogóle nie mają smaku.
Nie zachęca do kolejnej wizyty.
Natomiast U Gruzina można posmakować smaki Gruzji, prawdziwej, pysznej!