Wrocław już chyba zawsze nierozłącznie będzie wiązał się z Kresowiakami, którzy przybyli tu po wojnie i stanowili znaczny odsetek emigracji na Ziemiach Odzyskanych. Co jednak wielu może zdziwić, do Wrocławia i okolic najwięcej osób w tym czasie zjechało z Wielkopolski, w tym także mój dziadek. Ciężko wymiksować się z wielkopolskich korzeni, tym bardziej mając w pamięci kuchnię z mojego dzieciństwa, która to stanowi doskonałe dziedzictwo regionalne i pozwala zachować tradycje z rodzinnych stron. To właśnie w dzieciństwie uformowała się moja wielka miłość do dań jarskich, ziemniaczanych i mącznych. Standardem na piątkowy obiad były ziemniaki w mundurkach z ucieranym w makutrze gzikiem, często na stole pojawiały się plendze, a więc placki ziemniaczane, z mięsnych dań oczywiście golonka.
Jednego mi we Wrocławiu brakowało – właśnie jakiegoś elementu tejże wielkopolskiej kuchni. Bo tych nieudanych gzików w barach z wódką za 5 zł nie liczę. Nagle, trochę z zaskoczenia, na ulicy Kościuszki, w miejsce Pizza Shop, powstała Zacna pyra, a więc lokal specjalizujący się w serwowaniu… ziemniaków.
Lokal surowy, ewidentnie widać, że poprzednią działalnością prowadzoną w tym miejscu była pizzeria specjalizująca się w dowozach. Dwa stoliki w środku plus dwa kolejne na zewnątrz. Pogoda podczas mojej wizyty dopisała, więc z chęcią wybrałem tę drugą opcję. W krótkim menu znajduje się pieczony ziemniak w dziesięciu odsłonach, zarówno klasycznych, jak i nieco udziwnionych, na widok których rdzenni mieszkańcy Wielkopolski mogliby zrobić wielkie oczy. Wybieram dwie pozycje – z gzikiem (9 zł) oraz z pulled pork (15 zł). Obsługa działa ekspresowo – od złożenia zamówienia do jego otrzymania minęło jakieś 5-6 minut.
Na moim stoliku lądują dwa kartonowe pudełeczka znane z food trucków, a w środku skrywają pokaźnej wielkości pyry. Na pierwszy rzut oka wygląda naprawdę nieźle, a już po podaniu, obsługująca mnie pani informuje, że akurat z kuchni wyszły największe ziemniaki, więc w zamian otrzymałem dwa mniejsze, stanowiące zamiennik. Obrażać się nie zamierzam.
Pyra z pulled pork i roszponką to pozycja trafiająca w moje gusta. Na początek o ziemniaku – świetnie wypieczony, z niemalże ogniskowym aromatem, chrupiącą skórką i kremowym wnętrzem. O tak, kupuję ten sposób przygotowania od razu. Do tego szarpana wieprzowina w formie przynajmniej poprawnej. Rozrywająca się na włókna, mięciutka i przyjemnie współgrająca z wyraziście kwaskowo-słodkim sosem na bazie pomidorów, z papryką i cebulą.
Troszkę za rzadka jest pyra z gzikiem. Przydałoby się popracować nad bardziej zwartą strukturą, ale już w smaku jest naprawdę dobrze. Dużo cebuli i czosnku, a do tego ogrom pieprzu i strzelający między zębami szczypiorek oraz rozpływający się w ustach twaróg. W moim domu w gziku dominuje pieprz i cebula, podobnie jest w Zacnej Pyrze i bardzo mi to odpowiada.
Zacna Pyra to dobre miejsce na bardzo szybki, prosty, a zarazem niedrogi i sycący obiad w centrum miasta. Dla miłośników ziemniorów – obowiązkowy punkt programu. Do przemyślenia dla właścicieli – zmiana pudełek na tradycyjne talerze. Kartoniki wyglądają fajnie, ale jedzenie z nich do najłatwiejszych nie należy.
Zacna pyra
Kościuszki 76 B