Mówisz tosty, myślisz Witek, przynajmniej we Wrocławiu. Tosty u Witka to legenda, dla mnie ciągle żywa, dla innych to już tylko odcinanie kuponów od dawnej klasy. Czasami ktoś jeszcze uruchomi w pamięci wspomnienia o tostach z Przejścia Świdnickiego, a niektórzy nieśmiało zerkną w stronę baru Zbyszko na Różance. Poza tym, tostów, prawdziwych, najbanalniejszych tostów po prostu we Wrocławiu brakuje. Dlatego ucieszyła mnie informacja o nowy wrocławskim food trucku, serwującym nie nudne burgery, a tosty właśnie.
TOSTruck od pierwszego dnia działalności przystanął u podnóża biurowców na ulicy Strzegomskiej, zaraz naprzeciwko budynków Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. Miejsce tylko na pozór słabe. Zerkając na potencjał osobowy, znajdujący się każdego dnia w okolicznych wieżowcach, nietrudno dojść do wniosku, że właściciele TOStruck trafili idealnie. Zresztą, na potwierdzenie tych słów niech wystarczy Wam fakt, że zanim w końcu coś u nich jadłem, minęły dwa dni, bo przy każdej z pierwszych dwóch prób około godziny 14 zabrakło już tostów.
Codziennie na tablicy znajdują się cztery pozycje tostów w cenie od 10 do maksymalnie 12 zł. Cenię pomysłowość, natomiast brakuje mi jednak klasyki – sera z pieczarkami. Może to banalne, ale najlepsze połączenie smakowe, zamknięte pomiędzy dwoma kanapkami. Zamawiam więc Jajo (nie studio), prosząc o jak najbardziej wysmażony, nawet czarny boczek oraz tost szarpany. 22 zł za dwa tosty to cena uczciwa, na pewno nie stanowiąca straszaka.
Akcja jest ekspresowa, to trzeba zaliczyć po stronie plusów food trucka. Oba swoje tosty otrzymuję po kilku minutach, przejmuję zawiniątka i przejmuję jedną z okolicznych ławek, aby skonsumować jedzenie. Jedna uwaga do sposobu pakowania tostów – lepiej od papieru sprawdziły by się sztywne pudełeczka, bo w konwencji stuprocentowego streetfoodu, trzymanie tostów w papierze staje się niewygodne.
Po pierwsze – pieczywo. Nie jest to mocny punkt TOSTrucka. Typowy chleb tostowy, pompowany, bez walorów smakowych, nijaki. Jajo to sadzone jajko, wspomniany wyżej boczek, szczypior i szpinak. Prezentuje się przyzwoicie, ale lekko gumiasty boczek to kolejna rzecz po pieczywie, na którą zwracam uwagę. Niestety nie jest dobrze wysmażony, a sytuację ratuje idealnie usmażone jajko, którego żółtko rozlewa się przyjemnie po kanapce, dzięki czemu całość nie sprawia wrażenia okrutnie suchego.
Tost szarpany to wersja z nieco oklepaną w ostatnim czasie szarpaną wieprzowiną, ale poprawnie skomponowana. Świnka, ogórek kiszony i wyrazisty sos chrzanowy. Smakowo wszystko tutaj gra, jest jednak jedno ale – pulled pork został przesuszony, wyprany z wszelkich płynów, co wpłynęło na podwójne odczucie suchości – suche mięso i pieczywo, ciężko to przetrwać.
Plus za pomysł – banalny, ale fajny, gorzej z wykonaniem. Do poprawy pieczywo i sposób przygotowywania mięsa, przydałoby się także może więcej pozycji w menu. Natomiast trzymam mocno kciuki i czekam na rozwój.
P.S.
Jak poinformowali mnie właściciele TOSTruck, ich pszenno-żytni chleb wypiekany jest na specjalne zamówienie w leśnickiej piekarni. Zwracam honor, natomiast smak pieczywa pozostawia sporo do życzenia.
TOSTruck
Strzegomska 42 B
Zaraz, to jest JEDEN tost, taki normalny? To się tylko na przekąskę nadaje. I to za 10 zł?