Moje przygody z barami i restauracjami wegańskimi oraz wegetariańskimi ograniczają się właściwie do kilku wizyt, po których jednak zazwyczaj byłem zadowolony. Pomimo braku mięsa, pomimo faktu, że wegetarianizm i weganizm są bardzo odległymi stylami życia od mojego. Smacznie było w kultowym barze Vega, a po indyjsku, mocno aromatycznie w Ahimsie. Właśnie Ahimsa to drugi lokal właścicieli baru Najadacze.pl, który specjalizuje się w pełni wegańskiej kuchni.
Najadacze to we wrocławskim światku wegan właściwie instytucja. Bar otwarto w lipcu 2012 roku, a od tego czasu zyskał ogromną rzeszę wiernych fanów. Sam lokalik jest malutki, do dwóch ścian przymocowana jest lada, przy której siada się na hokerach, poza tym można usiąść przy jednym z trzech stolików. Plus za niezłą wentylację, bo mimo niewielkiego metrażu, niemiłe zapachy nie przenikają na główną salę.
Menu łączy w sobie po części nowoczesne trendy – burgery, tortille oraz hinduskie wzorce w postaci thali i curry z tofu. Bez wegańskich kaczek i boczku, za to z solidną, doskonale wpisującą się w klimat Najadaczy i Ahimsy kartą.
Możliwe, że zasugerowałem się przyjazną filozofią wegan, ale wewnątrz panuje naprawdę miła atmosfera. Taka bez zadęcia, przyjacielska, a klienci, którzy przychodzili po mnie, witani byli jak starzy znajomi. Chyba, że to jedynie takie wrażenie. W każdym razie pozytywne.
Jako danie główne wybieram thali za 18 zł oraz zupę dnia, a więc gryczaną za 8 zł. Dodatkowo domawiam falafla, bo to jeden z tych elementów wegańskiej diety, który bardzo lubię. Płacę, czekam kilka minut przy ladzie przytwierdzonej do ściany, aż przede mnie trafia zamówiona zupa.
Zupa gryczana to połączenie zupy jarzynowej z krupnikiem, idąca bardziej w stronę tego drugiego. Posypana świeżą natką, z nieco zbyt dużą ilością kaszy, która w pewnym momencie tak napełnia żołądek, że nie jestem w stanie zjeść całej miski. Zupa jest dobrze przyprawiona, odnoszę wręcz wrażenie, że delikatnie przesolona. Jak na mój gust zabrakło jednak jakiejś ostrzejszej kontry.
Thali co prawda nie zostało podane na tradycyjnej metalowej tacce, a w miejsce sabdżi z menu pojawiła się chana masala, za to jako cały zestaw smakuje świetnie. Na sporym talerzu znajduje się solidna porcja ryżu, papadam, wspomniana wcześniej chana masala, pakory z kalafiora oraz falafel.
Chana masala to swego rodzaju curry z ciecierzycą w gęstym, pomidorowym sosie z papryką, cebulą i liściem laurowym. Danie obłędnie pachnie, dzięki ciecierzycy zachowuje odpowiednią, twardawą strukturę, a dodatek suszonego chili zapewnia odpowiednio ostre muskanie podniebienia.
Teoretycznie banalne pakory z kalafiora przyjemnie chrupią pomiędzy zębami, sam kalafior jedynie lekko podpieczony i aromatyczny. Słabiej niż w Ahimsie wypada za to zbyt suchy falafel. Pomimo poprawnego smaku, przy każdej próbie ukrojenia potwornie się rozpada.
Najadacze pomimo braku mięsa w ofercie w pewnym sensie mnie urzekają. Podoba mi się pomysł podawania dań wzorowanych na kuchni indyjskiej, niezwykle aromatycznych, a do tego niedrogich. Co prawda trochę bardziej smakowało mi w Ahimsie, ale jeśli szukacie ciekawej opcji wege na wrocławskim Rynku, to z czystym sumieniem mogę polecić Najadacze.pl.
Najadacze.pl vegan catering
Nożownicza 40
Konkurencja po drugiej stronie ulicy, czyli Żyzna, o niebo lepsza. Smaki obłędne.
Wybieram się niebawem:)
Wygląd falafeli jakoś mnie odrzuca. 😉 A co do Żyznej – czekam z niecierpliwością. Sama bym w życiu tam nie dotarła. Z GPS jakoś, ale oni chyba w ogóle nie mają oznaczone dobrze albo nawet nic? Podobnie jak „Zle mięso” – tragedia, żeby tam trafić.
Następnym razem spróbuj burgera z falafeli 🙂 ciekawa jestem Twojej opinii roślinnych burgerów, jako miłośnika mięsnych opcji 🙂 pozdrawiam
na pewno, bo falafle uwielbiam:)
Niestety nie wszystko tam jest smaczne i aromatyczne. Miałam okazję spróbować dania Curry Tofu podawane na środku talerza i otoczone ryżem oraz drobnymi kiełkami. Pięknie podane, ale sos curry smakował tak jakby był wzięty z jakiegoś słoika czy puszki – zbyt pomidorowy, nudny, niedoprawiony… Nie wierzę że sami to przygotowują, takie to było kiepskie. Porażka.