Restauracje umiejscowione w centrach handlowych nie cieszą się za dobrą opinią, co zresztą nie powinno nas w ogóle dziwić, pamiętając, że w dalszym ciągu większą część lokali gastronomicznych w takich miejscach zajmują sieciowe fastfoody. Zmieniać na lepsze zaczęło się w ostatnim czasie, kiedy powstały takie miejsca jak dinette czy Włoszczyzna. Za to zupełnie niezauważenie, gdzieś w cieniu McDonald’sa i STP, na drugim piętrze Pasażu Grunwaldzkiego od dłuższego już czasu działa włoska restauracja La Grotta.
Lokal nie jest wcale taki mały, urządzony z głową, zachowując wszelkie proporcje – nieco jak włoskie trattorie. Drewniane krzesła i stoły, kraciaste obrusy i włoskie krajobrazy na ścianach.
Ważniejsze jest menu, które składa się z dwóch opcji – pierwszej, polecanej i specjalnie przygotowanej przez szefa kuchni oraz drugiej – standardowej, bez specjalnie wyselekcjonowanych składników. Pozycji w karcie jest mnóstwo, dlatego też spędzamy nad nią pewnie z około dziesięciu minut. W końcu decydujemy się na dania z obu stron menu.
Na początek lemoniada i bruschetta al pomodoro el mozzarella (10,90 zł). Niestety, pierwsza przystawka kompletnie zepsuta przez polanie sosem balsamicznym, który skutecznie zabił smak tych części bruschetty, na których się znalazł.
Crema di pomodoro (9,90 zł) i zupa toscana (10,90 zł) to prawdopodobnie dwie najgorzej wyglądające zupy, jakie miałem okazję jeść w ostatnim czasie. Co prawda je się także oczami, ale gdyby zapomnieć o ich wyglądzie, to okaże się, że to całkiem przyzwoite zupy. Krem z pomidorów słodkawy, z wyraźnymi kwaskowatymi nutami, wzbogaconymi o ziołowe aromaty. Zupa toscana imponuje różnorodnością wkładu, sporą ilością warzyw, a smak podkreśla delikatna ostrość.
Pizza pepperoni (27,90 zł) wzbogacona dodatkowo o porcję suszonych pomidorów stanowi mocną pozycję karty restauracji La Grotta. Dobrze wypieczone, cienkie ciasto, przyjemnie chrupie na rantach. Ciasto do końca trzyma składniki, jedynie lekko się uginając. Zdecydowanie na czoło wysuwa się tutaj ostre, cieniutko skrojone i wyraziste pepperoni.
Moje Stigioli a’la Calabria (33,90 zł) to idealnie ugotowany oraz hojnie obsypany serem Grana Padano makaron. Podany z dodatkiem salame picante i sosu pomidorowego, stanowi doskonałe połączenie. Z gęstego sosu wydobywa się intensywny, delikatnie ostry, mięsny aromat, a jedynym minusem w tym wypadku była przesadna ilość rzuconej na talerz rukoli.
Tagliatelle (choć w karcie napisane jest tagiatelle) di gallinacci (35,90 zł) to ciekawa propozycja makaronu w sosie śmietanowym, wzbogaconym dodatkowo tłustawym speckiem oraz kurkami, których jednak w porcji było jak na lekarstwo.
Najsłabiej z makaronów wypadło Penne con spinaci (28,90 zł). Zbyt grudkowaty szpinak sprawił, że makaron okazał się suchy, bez wystarczającej ilości składników, które mogłyby go oblepić. Połączenie smakowe ciekawe. Nieco mdły szpinak odpowiednio uzupełniał słony ser, a także lekko kwaśne suszone pomidory. Zabrakło jednak w tym daniu wykończenia, bo makaron i reszta składników wyglądały właściwie jak dwa osobne dania.
Nasze serca podbiło jednak zaserwowane na deser tiramisu (15 zł). Stanowiło idealną kompozycję niewielkiej ilości ciasta i pysznego kremu.
Może i La Grotta nie podbiła naszych serc genialnymi smakami, ale dania były na niezłym poziomie, pamiętając cały czas, że to restauracja umiejscowiona w centrum handlowym. Jedno jest pewne – nic lepszego w Pasażu Grunwaldzkim nie zjecie. Sporo do poprawienia, ale spróbować raczej warto.
La Grotta
Pasaż Grunwaldzki, II p.
facebook.com/LAGROTTA.PASAZ.GRUNWALDZKI
Wpadam tam głównie na pizze. Ostatnio byłem tam prawie rok temu. Obsługa miała wtedy chyba zły dzień – na trzy zamówione pozycje pomyliła dwie. Poza tym jednak podoba mi się tam. Smacznie, przyjemnie, nie za drogo. Może tylko pizza trochę mała.
Bylem tam 2-3 razy z rodziną, jedzenie smaczne ale obsługa zawsze pozostawia wiele do życzenia.
Wczorajsza słoneczna pogoda (05.10.18) skłoniła mnie do refleksji kulinarnych związanych z moimi pobytami na południu Europy. Ponieważ była to pora „obiadowa” ( ok.godz. 14-stej ) – wstąpiliśmy z całą rodziną do najbliższej włoskiej restauracji ( La Grotta w Pasażu Grunwaldzkim we Wrocławiu) To czego tam doświadczyłem – przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Menu, wystrój. atmosfera „żywcem” przeniesiona z Italii. Miłym zaskoczeniem był fakt, że przy tak bogatym wyborze dań realizacja najbardziej „wymyślnego” zamówienia nie stwarzała personelowi kłopotów a wręcz przeciwnie – satysfakcję.Wymagającym klientom sugeruję mieszankę owoców morza. Polecam również pizzę na cieście które jest jedyne i niepowtarzalne, będące sekretem lokalu, przyrządzane wg.indywidualnego przepisu. A o „pastach” powiem krótko – POEZJA SMAKU